Mikroczipy umieszczane pod skórą? Duże zagrożenie, korzyści niewiele
Coraz lepiej widzimy, jaką rolę w rozwoju cywilizacji odgrywają mikroczipy. Urządzenia te w dużej mierze odpowiadają za aktualny progres technologiczny. Z tego powodu niektórzy rozważają… wszczepianie ich pod skórę. Choć takie pomysły faktycznie są rozważane, jest wiele argumentów przeciwko takiemu rozwiązaniu.
Mikroczipy przyszłością
Nie da się ukryć, że postęp technologiczny nieustannie przyspiesza. Dzięki przemysłowi 4.0 udało nam się wejść na wyższy poziom automatyzacji oraz robotyzacji. W naszej codziennej pracy wyręczają nas urządzenia, które zawierają w sobie mikroczipy. Problem polega na tym, że cały czas chcielibyśmy iść dalej, czasem podejmując spore ryzyko.
Ciekawym przykładem jest Juliane von der Ohe, polityk CDU, który może wyjść z domu bez karty płatniczej czy kluczy do swojego mieszkania. Nie potrzebuje ich, ponieważ w jego nadgarstku znajduje się wszczepiony mikroczip. Jego zdaniem jest to wspaniałe rozwiązanie, które ułatwia mu codzienne życie. Eksperci ostrzegają jednak, że takie rozwiązania mogą mieć przykre konsekwencje.
Zdaniem polityk nie ma jednak czym się przejmować. Kobieta zachwala mikroczipy, ponieważ dzięki nim jej życie stało się łatwiejsze. Polityk uruchamia komputer za pomocą gestu, płaci „ręką” w supermarkecie, a wszystko za sprawą mikroskopijnego urządzenia umieszczonego w jej nadgarstku.
Mikroczipy są dla ludzi?
Niektórzy podkreślają, że aktualnie mikroczipy umieszczamy już w zwierzętach, dlaczego więc nie robić tego samego ludziom? Zwolennikiem takiego rozwiązania jest Patrick Kramer, który przekonuje, że nie ma produktu technicznego, z którym ludzkie ciało miałoby więcej doświadczeń. To właśnie ten człowiek prowadzi w Hamburgu firmę Digiwell, która zajmuje się tego typu przedsięwzięciami.
Poza tym Patrick Kramer przekonuje, że mikroczipy warto wszczepiać osobom niepełnosprawnym. Dzięki temu osoby bez rąk mogłyby otwierać specjalnie przystosowane drzwi za pomocą urządzeń umieszczonych w stopach. Mężczyzna podał także przykład epileptyka, który zakodował w swoim czipie dokumentację medyczną. Ponadto Kramer zapewnia, że mikroczipy są bezpieczne, tak samo jak zawarte w nich dane.
Wyraźnie widać, że w Niemczech temat wszczepiania ludziom specjalnych urządzeń staje się coraz popularniejszy. Istnieje spora grupa zwolenników takiego rozwiązania, jednak przeciwników także nie brakuje.
Mikroczipy jako zagrożenie
Przeciwnicy umieszczania tych urządzeń w ludzkim ciele przekonują, że hakerzy już teraz doskonale radzą sobie z wyciąganiem danych z mikroczipów. Oznacza to, że niebezpieczeństwo już teraz jest duże, a może być jeszcze większe w przyszłości.
W „Frankfurter Allgemeine Zeitung” czytamy, że hakerzy potrafią już wykraść dane z urządzenia podczas mijania danej osoby. Tyle wystarczy, aby uzyskać dostęp do jej wrażliwych danych. Tym jednak entuzjaści mikroczipów się nie chwalą.
Warto wspomnieć o Andreasie Sjostormie. Jest on szefem działu technicznego w firmie Capgemini, dostawcy usług IT. Dawniej samemu korzystał z mikroczipa, jednak po jakimś czasie uznał, że popełnił błąd i poprosił o jego usunięcie. Okazało się bowiem, że może on nawet doprowadzać do różnego rodzaju problemów zdrowotnych. Jak sam przyznał, te urządzenia mają stosunkowo mało do zaoferowania człowiekowi, jeśli weźmiemy pod uwagę ryzyko, jakie jest z nimi związane.
Naturalnie w przyszłości wiele może się zmienić – również w kontekście bezpieczeństwa. Póki co jednak mikroczipy zdają się być niebezpiecznym rozwiązaniem, które owszem, może zaoferować nam pewne ułatwienia, jednak ponoszone koszty są nieproporcjonalnie większe. Zobaczymy jednak, co takiego przyniesie nam przyszłość. Być może w następnej dekadzie eksperci zmienią swoje zdanie dotyczące mikroczipów.
Jan Strychacz
Dodaj komentarz