Hybrydowy Hyundai KONA – pęd ku przyszłości
Świat zmienia sie na naszych oczach, a my staramy się dotrzymywać mu kroku. Postęp cywilizacyjny upoważnia nas do coraz bardziej wygodnego życia, lecz jednocześnie zobowiązuje do większej troski o ekologię. Trend związany z poszanowaniem dla środowiska jest zauważalny niemal w każdym obszarze aktywności człowieka, w tym w branży motoryzacyjnej. Globalną marką, która od lat konsekwentnie dąży do zachowania idealnej równowagi między komfortem użytkowników a ekologią, jest południowokoreański Hyundai.
Jednym z owoców ostatnich starań inżynierów tego koncernu jest Hyundai KONA Hybrid, który zaparkował przed naszą redakcją. Po kwadransie w drzwiach pokoju stanął mój szef, wyciągając bez słowa dłoń z kluczykiem z brelokiem, na którym widniała nieco koślawa litera „H”. Szybko skojarzyłem fakty, a przez głowę przebiegła mi myśl o świątecznej premii w postaci auta, wszak niedawno czytałem o firmie, w której jakiś szalony właściciel, wypłacił pracownikom mikołajkowe premie pieniężne po… kilkaset tysięcy dolarów! Po chwili sprowadziłem swoją wybujałą wyobraźnię na ziemię. Okazało się, że dostałem hybrydowego Hyundaia KONA w hipnotyzującym kolorze limonki do testu redakcyjnego. Cóż, dobre i to.
Innowacja zaklęta w zwyczajnej formie
Hyundai KONA Hybrid, na pierwszy rzut oka nie zdradza, że należy do nowej generacji aut łączących tradycyjny napęd spalinowy z ekologicznym silnikiem elektrycznym. Spodziewałem się jakiejś krzykliwej, futurystycznej stylistyki, a jak się okazało, z zewnątrz wnikliwi obserwatorzy mogą rozpoznać hybrydową wersję Hyundaia KONA jedynie po innym wzorze felg i napisie na klapie bagażnika. Z pewnością jednak temu modelowi trudno odmówić nowoczesnego designu.
Sylwetka auta nawiązuje bardziej do sportowca z wyraźnie odznaczającą się, ale nieprzerośniętą, jak u kulturysty, muskulaturą. Przewężone reflektory LED nadają modelowi drapieżnego charakteru i sprawiają, że przypomina geparda skupionego na swoim celu. Limonkowy gepard? Zresztą mniejsza z tym, może to dziki kot z jakiegoś Avatara. Z tego, co zdążyłem się zorientować, użytkownicy z zacięciem artystycznym mogą „pomalować” sobie nadwozie gepar…, przepraszam – auta, jednym z dziewięciu kolorów, z kolei dach wybrać w jednej z dwóch tonacji. Łącznie stwarza to możliwość osiągnięcia aż 18 barwnych konfiguracji.
Przestronny SUV z ciekawym wnętrzem – przeKONAj się sam
Gdyby jeszcze do opisu dodać słowo „przystojny”, to nagłówek zabrzmiałby prawie jak ogłoszenie matrymonialne. Jednak wnętrze Hyundaia KONA naprawdę robi wrażenie i może się podobać. Ciemna deska rozdzielcza z cyfrowymi wyświetlaczami i klasycznymi pokrętłami została przełamana kolorowymi wstawkami, m.in. wokół nawiewu, skrzyni biegów, na fotelach czy na pasach bezpieczeństwa oraz na przeszyciach na kierownicy (te elementy ozdobne mogą być białe, czerwone albo limonkowe).
Pomimo zabudowanej sporej baterii wielkość bagażnika wynosi aż 361 l, co udało się osiągnąć dzięki zmniejszeniu pojemności zbiornika paliwa z 50 do 38 l.
„Więc teraz serca mam dwa”
Fragment refrenu z przeboju Bajmu dobrze oddaje specyfikę hybryd. Dwa niezależne, współpracujące i wspierające się napędy sprawiają, że użytkownik auta hybrydowego może cieszyć się większą efektywnością na wielu płaszczyznach. Jednostka benzynowa to silnik 1.6 GDI o mocy 105 KM, natomiast motor elektryczny to dodatkowe 43,5 KM z doskonałym momentem obrotowym. Podstawowym, domyślnym trybem pracy auta jest ECO, koncentrujący się na ciągłej maksymalizacji wydajności poprzez inteligentne zarządzanie przełączaniem napędów.
Hybrydowa KONA napędzana jest na przednią oś, przy udziale dwusprzęgłowego i 6-stopniowego automatu. Skrzynię automatyczną można obsługiwać za pomocą tradycyjnego drążka lub łopatek przy kierownicy. Kiedy gałkę automatu przestawimy w lewo, włączy się tryb sportowy. Wówczas niższe przełożenia utrzymywane są dłużej, a użytkownik auta cieszy się zbiorczą mocą silnika spalinowego, wspomaganego przez jednostkę elektryczną. Efektem jest dobra reakcja samochodu przy dodawaniu gazu i lepsze przyspieszenie.
Komfort, funkcjonalność i ekologia zawsze w (niewysokiej) cenie
Testowany Hyundai KONA Hybrid charakteryzuje się przeciętną dynamiką, jednak wystarczającą jak na kompaktowego SUV-a. Delikatny zawód może być związany z tym, że czasem KONA dość udanie naśladuje auto sportowe i zwyczajnie chciałoby się doznać w nim jeszcze więcej wrażeń. Przykładem sportowych aspiracji samochodu jest też stosunkowo sztywne zawieszenie. Za sprawą wielowahaczowej tylnej osi auto nie traci komfortowej stabilności, nawet przy pokonywaniu z dużą prędkością wyboistej drogi. W utrzymywaniu niezłej przyczepności i dobrej stabilności przy skrętach pomagają szerokie i niskoprofilowane opony. Starając się dłuższy czas utrzymywać jazdę w trybie ECO, odnotowałem spalanie nieprzekraczające 5 l/100 km, jednak kiedy pozwoliłem sobie na autostradzie poszarżować z maksymalną prędkością (dopuszczalną, oczywiście), to komputer wykazał już zużycie ok. 8 l/100 km.
Inżynierowie Hyundaia muszą być chyba pewni dobrze wykonanej roboty, bo koncern postanowił udzielić aż 5 lat gwarancji mechanicznej – bez limitu kilometrów. Na akumulator mamy z kolei 8 lat, ale tutaj wprowadzono już obwarowanie – do 200 tys. km. Uwaga – najtańszy model opisywanej hybrydy można kupić już za niecałe 100 tys. zł. To na pewno atrakcyjna cena i wydatek warty tego auta.
AutoVIPek
Dodaj komentarz